Wyjazd odbył się we wtorkowe po południe 22 listopada br. i zorganizowany został w ramach zajęć pozalekcyjnych. Jadący uczniowie i nauczyciele, byli przekonani,że jadą na „Wesele” Wyspiańskiego, dzięki czemu utrwalą wiedzę o lekturze przed maturą. Byli w wielkim błędzie, spodziewając się jeszcze jednej ciekawej i nowoczesnej interpretacji dramatu Wyspiańskiego. Tym razem zaskoczenie było dołujące, przerosło wszelkie oczekiwania i wyobrażenia. „Wesele ” nawet naszego dramatu i swojskich klimatów Wyspiańskiego nie przypominało. Reżyser przedstawienia Radosław Rychlik przeniósł akcję sztuki do Belfastu połowy XX wieku i nawiązał do ówczesnego konfliktu religijno- narodowościowego. To, co miało być analogią ( konflikty międzyludzkie ) wcale nie było czytelne, a właściwie żadnego konfliktu na scenie nie pokazano. Za to młodzież obejrzała Isię w ciąży jeżdżącą po scenie na wrotkach i rodzącą, gwałt zbiorowy czy załatwienie fizjologicznych potrzeb. Raziły te sceny, bo z dziełem Wyspiańskiego nie miały nic wspólnego. Nawet dobrze brzmiąca muzyka, dużo ruchu na scenie i stroje z lat 70 tych nie uratowały spektaklu. Miała być powtórka przed maturą, a było pomieszanie z poplątaniem. U Wyspiańskiego jest wiele humoru, a tu jedynie śmieszyło, jak któryś Irlandczyk odezwał się nagle gwarą podkrakowską. Dobrze,że humory dopisywały młodzieży i nie uznali poświęconego czasu za stracony, bo obejrzany spektakl stał się pretekstem do dyskusji na temat swobody twórcy. Jak dalece może sobie pozwolić na eksperymentowanie i znany powszechnie tekst polskiego twórcy dowolnie wykorzystywać do własnych wizji. Może i takie rozważania przydadzą się na maturze.
[zdjecie=922] [url=https://youtu.be/eWE_icFOVkQ]Trailer spektaklu[/url]